czwartek, 9 stycznia 2014

Rozdział 7!


Jeżeli czytasz nie zaszkodzi ci skomentować, to dla ciebie sekunda,a dla mnie dużą motywacja do dalszej pracy :)

Poczułam, że ktoś lekko mną potrząsa. Otworzyłam, oczy które tym razem stały się lekkie jak piórko. Nade mną stał jakiś mężczyzna. Miał piękne niebieskie oczy i wąskie usta. Mówił coś do mnie, ale nie byłam w stanie nic usłyszeć, bo w moich uszach było słychać tylko krzyk. Nie wiedziałam kto to krzyczy. Skupiłam się tylko na tym, ale po chwili krzyk ustał.
-Halo, halo, słyszy mnie pani?-powiedział mężczyzna. 
-T...tak. Tak słyszę. Gdzie ja jestem?-Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Ściany miały kolor beżowy, które kila godzin temu w moich oczach były białe, na parapetach stały kwiaty dzięki, którym ładnie pachniało w pokoju. Teraz ten pokój był bardzo przytulny. Uśmiechnęłam się i próbowałam się podnieść do pozycji siedzącej. Jednak byłam za słaba na to, a do tego czułam ogromny ból.
-Jesteś w szpitalu.-zdziwiłam się, bo było tu bardzo przytulnie jak na szpital. Rozglądnęłam się jeszcze raz po pokoju i dopiero teraz dostrzegłam aparaturę.
-Jak, ja się tu znalazłam. - zapytałam i popatrzyłam na mężczyznę.
-Przywiózł cię tu jakiś mężczyzna, nie chciał się przedstawić. Szczerze mówiąc to on nic nie powiedział, był bardzo przestraszony, po tym jak cię położył na łóżku to uciekł. Nie zdążyliśmy go zatrzymać.-Po tych sowach tylko jedno mnie zastanawiało, kto to był. Kim był mój wybawca.
-A... czy jest mi coś poważnego?-zapytałam trochę przerażona, bałam się, że mogło mi się stać coś bardzo poważnego.
-Nie, jest pani trochę przemarznięta i ma pani na ciele siniaki. Jutro może pani opuścić szpital, ale proszę się nie przemęczać.-odetchnęłam z ulgą, że nic mi nie jest. Obejrzałam moje ciało, było na nim mnóstwo, fioletowych i zielonych plamek. Przykryłam się kołdrą i zamknęłam oczy i próbowałam zasnąć.


***Następnego dnia***


Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Popatrzyłam na okno za którym unosiła się jeszcze mgła, więc musiało być jeszcze wcześnie. Popatrzyłam na zegarek, który wisiał na ścianie wskazywał godzinę 6:19. No to się nie dziwię, że jest mgła. Z nudów analizowałam każdy kąt tego pokoju i wtedy dopiero zauważyłam, że obok mnie leży na łóżku jakaś dziewczyna, była mniej więcej w moim wieku tak na oko. Miała piękne długie brązowe włosy, jasną cerę i piękne różowe usta, nie mogłam zobaczyć oczu, bo jeszcze spała. Patrzyłam w sufit, bo w tym momencie nie było nic ciekawszego. Po kilku minutach usłyszałam, że dziewczyna obok zaczyna się budzić. Poparzyłam w lewo (tam znajdowało się jej łóżko), dziewczyna otworzyła oczy i momentalnie popatrzyła na mnie. Na początku trochę się zdziwiła, ale po chwili się uroczo uśmiechnęła.
-Hej.- powiedziałam nieśmiało.
-Cześć.-odpowiedziała dziewczyna. Była cały czas uśmiechnięta i dzięki temu w powietrzu unosiła się pozytywna aura. -Lilly jestem, a ty jak masz na imię?
-Emm... Clary. Miło mi- Uśmiechnęłam się uroczo. Zaczęłyśmy rozmawiać, a czas mijał bardzo szybko. Dowiedziałam się, że Lilly ma 17 lat i idzie do tej samej szkoły co ja. Miło mi się z nią rozmawiało, ale przerwał nam lekarz.
-Dzień Dobry. Pani Black, może się pani zbierać. Jak będzie pani gotowa to proszę przyjść na recepcję i dostanie pani wypis.- Byłam bardzo szczęśliwa, że mogę opuścić to miejsce, ale trochę zrobiło mi się smutno, bo musiałam zostawić Lilly. Popatrzyłam na nią, ale nie była już uśmiechnięta jak przed 2 minutami teraz wyglądała na smutną i zawiedzioną.
-Hej. Co się stało?-zapytałam ją wstając z łóżka.
-A nic, zbieraj się, bo jakiś przystojniak do nas zagląda. -odwróciłam się i zobaczyłam Zayn'a zaglądającego do naszej sali.
-Hej Clary, przyjechałem cię odebrać ze szpitala. -uśmiechnął się i popatrzył mi prosto w moje oczy.
-Heeej. Skąd wiedziałeś, że jestem w szpitalu?- zapytałam ze zdziwieniem.
-No, bo...
-Dobra nieważne, możesz zaczekać na korytarzu chwilkę? Za 10 minut będę gotowa. -uśmiechnęłam się i patrzyłam jak zamykają się drzwi za chłopakiem.
-Ej, Li przecież widzę, że coś jest nie tak. -popatrzyłam na nią pocieszającym wzrokiem.
-No, bo wiesz. Poznałam cię kilka godzin temu i było fajnie, a teraz? Teraz sobie idziesz i będę się nudzić. - westchnęła i popatrzyła na mnie.
-A czy ja powiedziałam, że nie będę cię odwiedzać?-zaśmiałam się.
-Chce ci się? Ja tu jeszcze będę leżała z jakiś tydzień.-posmutniała ponownie. Drzwi ponownie się otworzyły stał w nich lekarz.
-Dzień Dobry ponownie. Pani Merrick, jutro pani może opuścić szpital. - uśmiechnął się do dziewczyny po czym wyszedł.
-Słyszałaś Li. Wychodzisz jutro.-zaczęłyśmy skakać z radości. To znaczy ja skakałam, a Lilly tańczyła na łóżku.
-Dobra to ja idę się ubierać. - wzięłam ubrania i poszłam do łazienki. Szybko się przebrałam w ubrania, które miałam na imprezie. Ktoś zapukał do drzwi, zastanawiałam się kto to, ale zdecydowałam, że otworze, bo to może być przecież Li. Ale jednak się myliłam, to była Zayn.
-Em. Byłem u ciebie w mieszkaniu i przywiozłem ci ubrania.-uśmiechnęłam się słodko i wzięłam ubrania. Przebrałam się, a włosy związałam w niedbałego koka. Wyszłam z łazienki i podeszłam do drzwi.
-To do zobaczenia kochana. -podeszłam do niej i dałam jej mój nr tel zapisany na karteczce. -Zadzwoń jak już będziesz wychodzić to wpadnę po ciebie. -posłałam jej buziaka w powietrzu i wyszłam.

~~Zayn~~
Czekałem już chyba 20 minut na Clary. Ileż można się ubierać? Chyba wychodzi, bo słychać głosy. Nareszcie drzwi od ssali się otworzyły, a z nich wyszła nasza spóźnialska.
-No nareszcie. Ile można na ciebie czekać?-oburzyłem się trochę, ale po chwili uśmiechnąłem się widząc jej minę.
-No co? Jestem dziewczyną i trochę potrzebuję czasu na zebranie się- zaśmiała się i złapała mnie za nadgarstek. Nie wiedziałem co mam zrobić więc stałem.-No rusz się!-prawie krzyknęła.-Ja chcę już stąd wyjść. -zaśmiała się uroczo, a ja szedłem za nią i patrzyłam na jej zgrabne nogi i trochę wyżej. Miała piękne i zgrabne nogi, a to wyżej to huhu.
-Emm... idziemy już do domu czy dalej się będziesz patrzył mi na nogi? -Zapytała i uniosła brwi do góry.
-No, tak idziemy.-poszliśmy do mojego samochodu, po czym do niego wsiedliśmy.-To gdzie jedziemy do ciebie czy do mnie.
-Do mnie. Chcę trochę odpocząć i się przespać, bo bardzo wcześnie się obudziłam.
-Oki doki słodziutka.-zaśmiałem się i odpaliłem auto. Po 10 minutach byliśmy już pod jej domem. -Mam iść z tobą czy...
-Nie, nie trzeba. Poradzę sobie. -przerwała mi i dała krótkiego całusa w policzek. Wysiadła zgrabnie z samochodu i podeszła do drzwi. Stałą tam chwilę, a potem się wróciła.- Em mógłbyś mi oddać klucze od domu.- zapytała zakłopotana.
-Haha już ci daję.- wyjąłem klucze i jej podałem. Patrzyłam jak otwiera drzwi i zaczekałem aż zamknie drzwi, a następnie odjechałem.


~~Clary~~
Podeszłam do drzwi po czym je otworzyłam. Zayn cały czas stał i patrzył jak zamykam drzwi, po zamknięciu usłyszałam jak odjeżdża. Poszłam do łazienki, umyłam się i przebrałam w piżamę. Poszłam do pokoju i sprawdziłam Twittera. Ehh... nic nowego, zamknęłam laptopa i położyłam się spać. Nie minęła minuta, a ja odpłynęłam w krainę snów.

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Komentarz-Szacunek Dla Autora

No więc macie Rozdział 7. Mam nadzieję, że wam się podoba. Mi osobiście się nie podoba, ale tak bywa. Trochę wyszedł nudny i nic w nim się nie dzieje. Cieszę się, że mój blog ma już ok. 900 wyświetleń, ale szkoda, że mało osób komentuje. Następnego rozdziału możecie spodziewać się w następnym tygodniu. Będę starała się dodawać co tydzień rozdział. No więc do następnego kochani. Kocham was bardzo, bardzo mocno <3

~Victoria Black :*